3 rocznica abstynencji

3 rocznica abstynencji

To już dziś... a ja dopiero piszę...dziwnie...jakoś tak inaczej w tym roku. Później.... chociaż byłam w miniony weekend na zjeżdzie w Morawicy to już się jakieś refleksje pojawiły. Chwile zadumy nad minionym rokiem....

To była ważny rok...zaczął się bardzo kiepsko...skończył też kryzysem ale pomiędzy był piękny, aktywny i konstruktywny czas. Duzo osiągnełam. Rolki w sezonie dodają mi energii do działania. To maja pasja....mój olej napędowy. Gdy ich braknie zmieniam się, spowalniam. Zaczęłam w tym roku jeżdzić samochodem. Najpierw był skuter, a potem auto. To jeden z punktów planu trzeźwienie. W końcu zrealizowany. Jazda aute daję bardzo duże poczucie wolności i niezależności. To coś nowego dla mnie. Korzystam z tego.

Pamiętam jak pierwszy raz jechałam autem sama na zjazd. Emocje niesamowite. Czułam, ze świat stoi przede mną otworem, że mogę wszystko, że nie ma rzeczy niemożliwych, że osiągnę wszystko, czego pragnę. Kontrastowałam to z tym, jak mnie ponad 2 lata wcześniej mąż wiózł na odwyk. Zrezygnowaną, poddaną, skruszoną, winną, bez wiary w siebie. To byłam zupełnie inna ja. Nie chce już takiej Mai.

w minionym roku zostałam też wybrana zastępcą prezesa naszego stowarzyszenia. To ogromne wyróznienie i bardzo duże zaufanie i odpowiedzialność. Czasem się boję, że nie podołam, ale daje z siebie wszystko. Do tego zostały powierzone mi dyżury w klubie. Znów poczułam się zaszczycona, doceniona i obdarzona ogromnym zaufaniem. Czuję się tutaj bardzo na miejscu i bardzo potrzebna. Cieszę się, że mogę swoją działalnością w tym Stowarzyszeniu w jakiś drobny sposób pomagać innym ludziom.

pierwszy raz było mi również dane rozmawiać z Pacjentami w poradni uzależnień. Byłam tam i opowiadałam o swojej drodze trzeźwienia. Pokazywałam co robiłam, żeby po terapii nie wrócić do picia. Znów czułam, że jestem w swoim żywiole. Ludzie słuchali mnie z zainteresowaniem i swobodnie zadawali pytania. To mnie dowartościowywało. Czułam, że swoim sposobem na życie zaszczepiam w nim chęć na trzeźwienie.

Klub, tak jak i zjazdy i Mitingi w Morawicy są dla mnie nieocenioną pomocą w trwaniu w trzeźwości. I to nie chodzi o samo miejsce czy zjazd. To chodzi o ludzi, których tam spotykam. Dostaję od nich ogromną porcję pozytywnej enrgii, zaufania, zrozumienia, akceptacji...Niektórzy mówią :"nie musisz jeżdzić tak często na te zjazdy", a inni "za bardzo poświęcasz się dla Kluby". A ja wiem co robie. Robię to, czego mi potrzeba. I tu i tu mam przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. Poczucie, że nigdy nie jestem samotna dodaje mi sił w trudnych chwilach. Niesamowita jest moc drugiego człowieka w procesie trzeźwienia.

W maju 2017 roku zakończyłam terapię. To była moja decyzja. Poczułam się już gotowa. Myślę, że to był dobry ruch. Mam narzędzia, mam nowe doświadczenia, mam wiedzę. Korzystam z tego, umiem sobie radzić, umiem prosić o pomoc. Czuje się panią swojego losu. Odzyskałam kontrole nad swoim życiem. Kolejny cel planu trzeźwienia osiągnięty.

Kolejny rok minął i jestem o krok bliżej do mojego głównego celu - bycia terapeutą uzależnień. Zgłosiłam się na Program PRO. Po tym będę mogła poważnie zacząć o STU. Mam już nawet załatwiony staż w poradni uzależnień. Ludzie widzą moją pasję w tym obszarze. Ufają, że będę w tym dobra. To mnie bardzo podbudowuje.

Jedna ogólna bardzo pozytywna refleksja na koniec - jak się nie pije, to się spełnia marzenia i idzie do przodu. Kocham swoją trzeźwość i cieszę się, że 3 lata temu zwątpiłam w siebie i zaufałam specjalistom.

MS.