WPŁYW PICIA NA ŻYCIE DUCHOWE

WPŁYW PICIA NA ŻYCIE DUCHOWE

Przez picie alkoholu zaniedbałam albo całkowicie zrezygnowałam ze swoich zainteresowań, wartości i celów życiowych.

Bycie dobrą matką, bezpieczeństwo i zdrowie moich dzieci od zawsze było dla mnie nadrzędną wartością. Z perspektywy czasu widzę, że w tym obszarze niejednokrotnie zawiodłam. Najbardziej boli mnie i mam do siebie żal o to, że gdy córcia miała 3 miesiące i nadal karmiona była wyłącznie piersią, naszła mnie ochota na piwo i niestety ją zaspokoiłam. Zaczęłam poszukiwać w internecie informacji nt wpływu alkoholu na mleko karmiącej mamy. Znalazłam jakiś artykuł, w którym było napisane, że po wypiciu piwa należy ściągnąć pokarm i odczekać 12h, aby znów można było karmić. To uspokoiło moje sumienie. Nie interesowało mnie o jaką ilość piwa chodzi, ani na ile wiarygodny jest ten artykuł. Liczyło się tylko to, że znalazłam pozwolenie na picie. Po jakimś czasie córcia zaczęła mieć problemy z wypróżnianiem. Obwiniałam za to pokarmy, które spożywałam, ale nigdy piwo. Szybko przestawiłam ją na sztuczne mleko i dałam sobie zielone światło do picia bez ograniczeń. Chociaż podświadomie wiedziałam, że jej problemy zniknęły, bo przestała pić moje "procentowe" mleko, to świadomie cieszyłam się, że pokarmy, które spożywałam nie będą już jej przeszkadzać.

Oprócz tego wielokrotnie zdarzało mi się odbierać dzieci z przedszkola będąc pod wpływem alkoholu. Niesamowite jak bardzo wtedy wierzyłam, że to jest bezpieczne. Potrafiłam także zostawiać je same w domu, aby "wyskoczyć" do sklepu po kolejną ćwiartkę. Wstyd mi przed samą sobą, kiedy to wspominam.

Jednym z moich życiowych celów było nabywanie wiedzy, rozwijanie się i zdobywanie wykształcenia. Zawsze lubiłam uczyć się tego, co mnie interesuje. Na studiach miałam stypendium naukowe i byłam dumna, że koledzy i wykładowcy uważają mnie za ambitną i dobrą studentkę. Niestety na studiach podyplomowych zapał do nauki zniknął. Co prawda w tygodniu pracowałam zawodowo, dodatkowo byłam już mamą, a zjazdy odbywały się w weekedny i czasami po prostu ze zmęczenia nie chciało mi się iść na zajęcia. Ale nigdy zmęczenie nie było powodem, dla którego te zajęcia opuszczałam. Zawsze był to kac. Nieraz zdarzało się, że szłam na wykłady wstawiona i popijałam na przerwach. Nie przeczytałam ani jednej z zalecanych książek, nie robiłam notatek, nie wsłuchiwałam się w wykłady. Pracę dyplomową napisałam na "odwal się" i jakimś cudem udało mi się ją obronić.  Teraz widzę, że zmarnowałam czas, pieniądze i szansę na zdobycie wiedzy.

Picie alkoholu miało również wpływ na moje hobby- zawsze uwielbiałam czytać thrillery medyczne i książki o kobietach w islamie. Czytanie ich pochłaniało mnie do reszty, pozwalało zapomnieć na chwilę o otaczającym świecie, odprężyć się i zrelaksować. Poświęcałam temu każdą wolną chwilę, a telewizor mógł dla mnie nie istnieć. Po alkoholu czytanie wydawało mi się nudne, miałam problem z koncentracją i zapominałam o czym czytam. W trakcie zespołu abstynencyjnego nie było mowy o skupieniu się na czytanym tekście. Straciłam coś, co mnie wzbogacało, skłaniało do przemyśleń i pozwalało na ciekawe dyskusje w towarzystwie. Na rzecz alkoholu utraciłam tak łatwodostępny i bezpieczny środek relaksacyjny.

Kolejną nie realizowaną przez picie alkoholu pasją była stylizacja paznokci. Podczas studiów zrobiłam nawet kurs i robiąc to, co lubiłam mogłam sobie trochę dorobić. Spożywanie alkoholu w nadmiarze sprawiło, że przestałam o siebie dbać, a trzęsące się ręce uniemożliwiały precyzyjne wykonywać tego zajęcia.

Taniec- zawsze kochałam tańczyć. Mimo, że zwykle przy tańcu pojawiał się alkohol, to jednak taniec był celem sam w sobie. Gdy moją główną potrzebą stało się picie, przestałam chodzić do klubów, przestałam tańczyć. Wolałam napić się sama w domu, bo taniej, bo szybciej, bo bliżej do łóżka. Teraz, gdy jestem trzeźwa 10 miesięcy chcę powrócić do tej aktywności. Znalazłam już miejsce i ludzi, z którymi będzie bezpiecznie i na pewno bezalkoholowo.

Po napisaniu tej pracy ponownie poczułam złość, wyrzuty sumienia i odrazę do samej siebie, za to że alkohol był ważniejszy niż to, co dla mnie najcenniejsze. Niesamowite, jak pod jego wpływem i kontrolą byłam kimś zupełnie innym. Na szczęście ten etap jest już zamknięty i nie zapominając o nim znów jestem sobą i żyję w zgodzie ze sobą.