REFLEKSJE PRZED PIERWSZĄ ROCZNICĄ. PODSUMOWANIE ROKU.

        REFLEKSJE PRZED PIERWSZĄ ROCZNICĄ. PODSUMOWANIE ROKU.

Zbliża się rok odkąd nie piję. Skłania mnie to do częstych refleksji na temat tego, co się przez ten czas w moim życiu pozmieniało. Niby nie powinno wprowadzać się zmian w pierwszym roku trzeżwienia, a ja czuję, że te moje mają pozytywny wpływ na mnie i moich najbliższych. Zmieniłam przede wszystkim myślenie, podejście do siebie i otoczenia, przewartościowałam swoje życie. Bezczynność i ciągłe planowanie zamieniłam w działanie. A może po prostu wyzwalam się ze szponów mechanizmów uzależnienia...? Chyba nie tylko o to chodzi... Czuję się teraz bardziej dojrzała emocjonalnie niż przed chorobą. Bardziej się sobie przyglądam, rozpoznaję swoje uczucia i potrzeby i analizuję je. Stałam się bardziej asertywna i staram się żyć w zgodzie ze sobą. Wreszcie polubiłam siebie. Przestałam użalać się nad sobą, obwiniać siebie za wszystko, a swoje sukcesy przypisywać innym. Czuję, że mam kontrolę nad swoim życiem i mój dobrostan w głównej mierze zależy ode mnie. Uczę się działać tak, aby nie burzyć wewnętrznego spokoju i równowagi. Unikam sytuacji, osób i rzeczy, które mają na mnie zły wpływ. Gdy jakieś działania czy sprawy zaczynają mi ciążyć i przeszkadzać, od razu podejmuję kroki w kierunku zmian. Ten wewnętrzny spokój i harmonia są chyba najważniejszym wskaźnikiem mojego trzeźwienia. Coraz rzadziej irytują mnie rzeczy czy sprawy, na które nie mam wpływu. Mam w sobie więcej pokory niż kiedyś. Wreszcie czuję się wolna od alkoholu i dołujących myśli. To takie cudowne uczucie, gdy moje życie nie kręci się wokół kolejnej dawki alkoholu, kolejnej okazji do picia, kolejnego kłamstwa i kolejnej porażki. Wiem, że nie jestem bezbronna wobec alkoholu. Miałam 2 poważne kryzysy w minionym roku i sobie z nimi poradziłam. Instynktownie unikałam samotności i dążyłam do rozmowy z drugim trzeźwiejącym alkoholikiem. Tak też trafiłam do Stefana. Tu otrzymałam wsparcie. Gdy czułam się przeciążona pracą lub jakieś relacje burzyły mój życiowy ład i porządek, starałam się robić wszystko, by wrócić na drogę równowagi. Czuję się silna, bo wiem, jak sobie radzić z głodem alkoholowym i staram się unikać sytuacji, które mogą go wywołać. Siłę czerpię też z tego, iż mam świadomość, że nie jestem sama. Mam wokół siebie życzliwych mi ludzi, którym naprawdę na mnie zależy. To bardzo wzmacnia. Nieoceniona jest rola wsparcia, jakie daje mi mój mąż. Nigdy nie utrudnia mi trzeźwienia. Gdy poproszę - pomaga. Jest na drodze zdrowienia razem ze mną, a nie tylko obok mnie. Docenia moje starania i wierzy w mój sukces. Kontakt z osobami z odwyku i obecnej terapii, z naszego Klubu, a także ze starymi przyjaciółmi, których alkohol mi nie odebrał, pozwala cieszyć się trzeźwym życiem i żyć normalnie. Sprawia, że trzeźwienie to nie tylko wyrzeczenia i poświęcenie, to budowanie nowej, ciekawszej, pełniejszej i bardziej wartościowej drogi życia.

Mimo wszystko cały czas jestem bardzo czujna i analizuję wszystko, co się ze mną w środku dzieje. To mnie wzbogaca, rozwija i w razie potrzeby pozwala odpowiednio wczesnie zareagować.