WPŁYW UŻALANIA SIĘ NAD SOBĄ NA POWROTY DO PICIA

WPŁYW UŻALANIA SIĘ NAD SOBĄ NA POWROTY DO PICIA

Użalając się nad sobą szukałam pretekstu do picia. Alkohol miał miejsce w różnych etapach moich emocji i stanów emocjonalnych. Samotność, która mi doskwierała wywoływała bezradność, wewnętrzny lęk i niepokój, który tłumiłam najczęściej alkoholem. Czułam się odrzucona, niepotrzebna nikomu i bezradna. Sytuacja ta wywoływała napięcie emocjonalne, z którym nie mogłam sobie poradzić. Wmawiałam sobie jaka jestem samotna i nieszczęśliwa, że wszystko obraca się przeciwko mnie, a każdy następny dzień staje się wiecznością. Proste czynności domowe narastały do rangi problemów. Moje użalanie się nad sobą wywołało we mnie huśtawkę emocjonalną, z którą nie dałam sobie rady. Złość splatała się z wybuchem radości, gniew ze spokojem, łzy ze śmiechem, aż do momentu spożycia alkoholu. Użalanie się nad sobą dawało mi usprawiedliwienie do picia, które w efekcie przyniosło mi tylko szkody. Było też ochronną kopułą oddzielającą mnie od problemów dnia codziennego. Wszystko, co zaplanowałam a nie zrobiłam, zrzucałam na kark słabości i bezradności, nad którymi tak bardzo się użalałam.

Zmieniające się napięcia emocjonalne wywoływały tak wielką hiśtawkę nastrojów, że nie mogłam sobie z nimi poradzić, teraz patrząc na to widzę i zdaję sobie sprawę iż zburzyłam program HALT, czyli byłam głodna (żyłam na suchym prowiancie, a czasami nic nie jadłam). Samotność dokswierała mi na każdym kroku. Dzwoniąc do synów, do rodziny, przyjaciół nigdy nie mieli dla mnie czasu. Byłam zmęczona, gdyż wpadłam w wir porządków domowych, mało spałam, mało odpoczywałam. Zmęczenie z dnia na dzień, dawło mi się coraz bardziej we znaki. Złościło mnie, że nikt nie ma dla mnie czasu, że nikt mnie nie rozumie i nie jest tak samotny jak ja. W tym czasie alkohol był jedynym i sprawdzonym lekarstwem na całe zło.....

 

Autor: Pogodynka