MOJA BEZSILNOŚĆ

MOJA BEZSILNOŚĆ

Napisałem o swojej bezsilności nie tylko do alkoholu ale też do różnych aspektów mojego życia. Bardziej skupiłem się na czasie, kiedy jestem trzeźwy a nie kiedy piłem. Bo z bezsilnością tak prawdę mówiąc „spieram się” do dnia dzisiejszego w różnych sytuacjach.

Moja bezsilność idzie w parze z akceptacją. Akceptacja na życie i swoje niedoskonałości. Krok 1 programu AA „Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem ” to podstawa mojego dzisiejszego życia. Żałuję, że tak długo zajęło mi zaakceptowanie tego, że nie będzie alkoholu w moim życiu jak chcę być trzeźwy. Łatwo było mi zaakceptować to, że jestem alkoholikiem, niż to, że do końca życia nie będę mógł pić normalnie. Normalnie – żart, że nie będę mógł pić.

Bycie trzeźwym to praca każdego dnia. Praca mozolna i trudna ale dającą satysfakcję. Tak jak jest napisane w Obietnicach AA. One się kiedyś spełnią, tylko trzeba poczekać raz krócej raz dłużej. Ta praca trwa do dziś. Nie powiem początki moje były ciężkie. Cały czas walczyłem ze sobą, ze swoją bezsilnością do wszystkiego. Ogólnie wyłem każdego dnia, bo było mi bardzo ciężko. Nawet próbowałem szukać pomocy w Sile Wyższej czytaj Bóg ale wtedy nie byłem jeszcze gotowy na to spotkanie. Musiało minąć sporo czasu nim ponownie połączyłem się z moją Siłą Wyższą. Pamiętam jak podejmowałem decyzje po wyjściu z terapii o tym, aby się wyprowadzić do syna i zamieszkałem sam. Wyprowadziłem się, bo bałem się, że zapije, kłócąc się z byłą żoną. Każdy z boku mówił mi, że jestem cholernym egoistą jak tak robię. Moja Mama, dziwiła się co ja wyprawiam. A ja po prosty chciałem być trzeźwy. Ale to był dopiero początek. Najgorsze dla mnie były rozstania z synem. Nie mieszkaliśmy razem a On potrafił mi powiedzieć przed zaśnięciem, abym wrócił do domu. Tłumaczyłem mu, że mieszka z Nim wujek i ja nie dam rady. On odpowiadał mi, że wujka wygonimy, tylko wróć. Zaciskałem wtedy zęby, aby się nie rozpłakać. Biłem się z myślami, kłócąc się ze sobą. Co mam zrobić? To był dla mnie kolejny przykład mojej bezsilności. Nie mogłem mu obiecać tego co chciał. Ale zawsze mu mówię, że Go kocham, że jestem blisko i to, że nie mieszamy razem nie przeszkadza, aby mógł do mnie w każdej chwili zadzwonić, abyśmy się spotkali.

Chociaż minęło już kilka lat nadal widzę jak mogę być bliski dnia, kiedy znowu mogę wrócić do picia. Jak muszę uważać, dbać o siebie i swoją trzeźwość. Nie chcę już być pijanym i prowadzić pijane życie. Bardzo podoba mi się teraz moje życie. Trzeźwe, prawdziwe życie. Nie życie pijane, marzeniowe. Dziś wiem, że nie mogę i nie chcę sięgnąć po ten przysłowiowy pierwszy kieliszek. Będąc na terapii, chodząc na mityngi i słuchając innych osób zacząłem przekładać krok 1 AA i bezsilność na swoje trzeźwe życie. Po latach szarpania się z eks, niekończącej się sprawie rozwodowej, poddałem się. Nie chciałem walczyć. Uznałem bezsilność. Ktoś pomyśli, że wygrała. Może i tak ale w jej myśleniu. To ja byłem zwycięzcą. To ja byłem spokojniejszy i nie przenoszący swoich emocji na całą rodzinę. To ja miałem lepszy kontakt z synem, chociaż utrudniony. Jak się z nim spotykałem, to nie miałem pretensji do niego. Bo co on mógł zrobić. Jest jeszcze za mały, w dodatku jak mieszka z mamą. Dziś się cieszę z jego obecności, z każdej chwili, kiedy razem spędzamy czas. Nawet jak przyjedzie do mnie na 2 godziny i będzie grał na kompie to i tak jesteśmy razem, blisko siebie. Dotykamy się, rozmawiamy. Kiedy nocuje u mnie i wieczorem czytam mu książkę to jesteśmy razem. Chcę napisać jeszcze o jednym uczuciu, które mi towarzyszyło jak ostatnio czytałem synowi książkę. Oprócz tego, że czułem bliskość, to jeszcze on sam z siebie przytulił się do mnie i leżał mi na moim ramieniu słuchając to co czytam. Dawno tak nie byliśmy blisko siebie. Ciepło bijące od nas mogło, by nagrzać nie jeden wyziębiony pokój.

Bezsilność to „fajna” rzecz. Oczywiście nie poddaję się ze wszystkim. Z rzeczami co mogę, zmieniam, ale tych co nie mogę zmienić, to zostawiam. Tak jak jest napisane w modlitwie o Pogodę Ducha „abym godził się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić…” Ile razy ta krótka modlitwa wypowiadana przeze mnie oszczędziła mi nerwów i zdrowia. Ale żeby tak było, trzeba było uznać i zaakceptować tą bezsilność. W domu też wielokrotnie korzystam z tej mądrości. Chociaż od czasu do czasu próbuję walczyć to i tak jest lepiej niż kilka lat wstecz. Wtedy to ja chciałem, aby było po mojemu. Na warsztatach krokowych terapeutka powiedziała mi „Marcin bądź leśniczym co dba o swoje zwierzęta a nie leśniczym co na nie poluje”. Słowa te bardzo wziąłem do serca. Dziś nie poluję na dzieci i nie szukam co nabroili. Nie chcę się zemścić za to, że nie wyszli z psem. Złoszczę się ale próbuje rozmawiać, tłumaczyć. Nie zawsze mi się to udaje ale staram się. Już nie robię sobie projekcji co zastanę w domu i nie nakręcam się. Tu też postanowiłem w jakimś stopniu uznać bezsilność. Ale rozmawiam z dziećmi, tłumaczę im. Raz uda mi się lepiej, raz gorzej. Jak jest gorzej to żona mi to mówi. Dziś jak jestem trzeźwy mogę dokonywać wyboru. Mogę podejmować decyzje. I co najważniejsze dziś mogę żyć w zgodzie ze sobą i starać się żyć w zgodzie z drugą osobą. Dziś mogę pomóc i sam poprosić o pomoc. Bycie trzeźwym to dar wyboru. Jestem po prostu wolnym człowiekiem. Jak pisał i obiecał terapeuta, który prowadził bezsilność na odwyku „Wybór Wolność, Wolność Wybór”. I tak ja dziś funkcjonuje. Jestem wolny i mogę dokonywać wyborów. I ja dziś wybieram czy być trzeźwym, czy wrócić do picia. Dziś akceptuję się jakim jestem. Oczywiście nie raz jestem ze sobą na nie, ale każde takie spotkanie siebie w rozkroku daje mi siłę do pracy. Dziś swoją niemoc staram się zamieniać na siłę na trzeźwienie. Bo mi alkoholikowi dziś ta siła jest potrzebna. Bo kiedy przychodzi kryzys i chce mi się krzyczeć to szukam w sobie tej siły. Jak jej nie mogę znaleźć, proszę o pomoc. Najpierw Pana Boga, później drugiego człowieka. I mając pomocną dłoń przełamuję wszystko co mnie boli. Życie jest tak krótkie, że chcę się cieszyć nim każdego dnia, pamiętając kim jestem.